Koalicja Obywatelska nie ma pojęcia, jak to się dzieje, że nie może pokonać PiS w wyborach. Jest to dla nich tajemnica niezgłębiona, ale że po odejściu Tuska z polskiej polityki, nagle okazało się, że w tej partii nie ma rozsądnych ludzi, to ja nawet się nie dziwię, że rzeczy oczywiste są dla prawie jak fizyka kwantowa. Nienawiść zeżarła im chyba resztę szarych komórek. A tymczasem ostatnia kłótnia o nazwanie jednej z największych warszawskich ulic jest kolejnym przykładem: miedzy innymi właśnie dlatego przegrywacie z PiS. I właśnie dlatego, mimo że rozdawnictwo rządu doprowadziło nas do takiej sytuacji, jaką mamy, wciąż w sondażach jesteście za nimi. Bo ludzie już Wam nie ufają; gorzej – oni wolą się z Was śmiać niż traktować jako rozsądną partię. Bo zwyczajnie się nie da.
Okazuje się, że Adamowicz bardziej zasłużył
Żadnego sensownego programu, poza „pokonać PiS”; kompromitacja za kompromitacją (serio, wystarczy, żeby któryś z tych geniuszy otworzył usta), a przede wszystkim ślepa nienawiść. Mieliśmy to już wcześniej, kiedy Trzaskowski zablokował dekomunizację ulic, bo po co w stolicy Polski ulica wieloletniego prezydenta tej stolicy oraz prezydenta kraju – który, co by o nim nie mówić, zginął pełniąc obowiązki służbowe. Okazuje się, że Adamowicz bardziej zasłużył. Przejeżdżał kiedyś i uświęcił swoją stopą tę ziemię…
Pani radna KO, Joanna Staniszkis, stwierdziła, że ulica, obecnie nosząca nazwę Armii Ludowej, jest za godna na Kaczyńskiego. Lepiej, żeby dalej nosiła nazwę kolaboracyjnej organizacji, wśród której byli mordercy polskich bohaterów – oni są wystarczająco godni tej ulicy według radnej KO. Albo ta pani wspiera komunistów, albo jest idiotką, albo nienawiść do wszystkiego, co miało jakikolwiek związek z PiS-em, zaślepia ją tak, że nie jest w stanie rozsądnie myśleć. Dla mnie, jako wyborcy, każda z tych opcji jest dyskwalifikująca.
I nie chodzi o to, że jestem zupełnie bezkrytyczna wobec Lecha Kaczyńskiego. Nie jestem również wyborcą PiS-u. Do prezydenta Kaczyńskiego mam przede wszystkim pretensje o podpisanie traktatu lizbońskiego, który pozbawił nas możliwości jakiejkolwiek samodzielności i niezależności od Unii. Ale był wieloletnim prezydentem Warszawy, był prezydentem Polski i ulica w Warszawie zwyczajnie mu się należy. I to nie taka, gdzie tylko bezdomne koty srać chodzą.
za; Nawiasem pisząc
Portal Warszawski