101 lat temu w stołecznej Zachęcie zabito prezydenta Gabriela Narutowicza

100 lat temu, 16 grudnia 1922 roku, Eligiusz Niewiadomski, malarz i krytyk sztuki, sympatyzujący z endecją, zastrzelił zwiedzającego wystawę w stołecznej Zachęcie prezydenta Gabriela Narutowicza. Dwa tygodnie później zamachowca skazano na karę śmierci, a następnie rozstrzelano.

Kim był Niewiadomski?

Nieliczni znajomi zamachowca zgodnie twierdzili, że Eligiusz Niewiadomski, urodzony w 1869 roku w Warszawie w zubożałej rodzinie szlacheckiej, był człowiekiem skrytym i niechętnie ujawniał swoje słabości wobec innych, nawet wobec najbliższych. Na przykład ukrył przed rodziną poważne poparzenia odniesione podczas studiów malarskich w Paryżu. Należał do jednych z najlepszych krytyków sztuki. Ponoć – utrzymywał tak literat Antoni Słonimski – nigdy się nie uśmiechał i nie miał poczucia humoru. Nawet szanujący Niewiadomskiego wydawca Władysław Trzaska przyznawał, że był on „bardzo drażliwy i łatwo się denerwował”. Stanisław Kijeński, ochotniczy obrońca w procesie zabójcy prezydenta, twierdził, że jego klient „stanowił typ samotnika”, „czuł się zdolnym głównie do rozkazywania”, a „na uchybienie przeciw honorowi swemu i innych reagował z nadzwyczajną gwałtownością. Wybujała jego indywidualność nie mogła się pomieścić w ramach programu żadnego stronnictwa i dyscypliny partyjnej”.

Ciekawą, choć kontrowersyjną glosę do charakterystyki osobowości Niewiadomskiego sporządził lekarz psychiatra Maurycy Urstein, który w 1923 roku opublikował broszurę „Eligiusz Niewiadomski w oświetleniu psychiatry”. Urstein dowodził, że Niewiadomski cierpiał na katatonię, która wywoływała u niego napady szału i zamroczenia.

 


Przed tym obrazem na wystawie w gmachu Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych w Warszawie dnia 16 grudnia 1922 roku około godz. 12:12 zatrzymał się prezydent Gabriel Narutowicz, gdy trzykrotnie strzelił do niego Eligiusz Niewiadomski, malarz i krytyk sztuki…

Teodor Ziomek, „Szron”


 

Zamach

W sali wystawowej Zachęty, tuż po godzinie dwunastej dnia 16 grudnia 1922 roku, malarz, radykał i outsider Eligiusz Niewiadomski trzykrotnie strzelił ze swego browninga w plecy prezydenta Gabriela Narutowicza, wybranego zaledwie kilka dni wcześniej przez Zgromadzenie Narodowe. Prezydent, którego strzały zaskoczyły w trakcie podziwiania obrazu „Szron” Teodora Ziomka, zmarł na miejscu. Po bezprecedensowo szybkim procesie zabójca został skazany na śmierć 30 grudnia i rozstrzelany już 31 stycznia 1923 roku przez kompanię szkolną 30. Pułku Strzelców Kaniowskich na stokach Cytadeli. Na okres między zamachem a śmiercią Niewiadomskiego przypadł szczyt zainteresowania społeczeństwa motywami jego czynu.

Podczas procesu zabójca przekonywał, że od dawna planował zamach na Józefa Piłsudskiego, a Narutowicz nic dla niego nie znaczył. Jednocześnie pozował na patriotę, który swym czynem uratował ojczyznę przed „żydowsko-socjalistycznym” spiskiem. Niektórzy Polacy, szczególnie ci sprzyjający endecji, uwierzyli mu: grób Niewiadomskiego stał się obiektem pielgrzymek z całej Polski, a w 1923 roku aż trzysta dzieci otrzymało na chrzcie rzadkie imię Eligiusz. Jednocześnie w Zachęcie inni palili obrazy artysty, środowiska lewicowe uznały zaś go za narzędzie „endecko-paskarskiego” spisku.

 

 

za; przystanekhistoria.pl

Portal Warszawski

Przeczytaj również

Logotyp Portal Warszawski
Kontakt

Ostatnie atykuły

Portal-Warszawski