Berlin chce ograniczać wolność warszawskiego artysty??
Warszawski grafik, plakacista Wojciech Korkuć autor plakatowej kampanii drażni Berlin, gdyż od lat głośno mówi o potrzebie reperacji wojennych ze strony Niemiec, które Warszawę zamieniły w zgliszcza. Obecnie w Zamku Ujazdowskim można oglądać pracy Korkucia, na wystawie Sztuka Polityczna.
Ostatnia interwencja
Dotyczy pięciu różnych plakatów, gdzie stawia pytania niemieckim władzom – co z reparacjami, co z odszkodowaniami za krzywdy wyrządzone przez Niemców na Polakach podczas II wojny światowej, co ze zrabowanymi Polakom i nigdy niezwróconymi dziełami sztuki? Na jednym z plakatów Korkuć pyta ambasadora Niemiec: „Panie Freytag! Czy wy, Niemcy, za niewolniczą pracę 3 mln Polaków na rzecz III Rzeszy Niemieckiej chcecie zapłacić, czy wolicie to odpracować w Polsce?”
Okazuje się, że kampania na rzecz zadośćuczynienia Polsce poniesionych w czasie II wojny światowej krzywd wywołała nerwową reakcję niemieckich władz, które nie chcą być kojarzone z nazistowskimi zbrodniami. – Oni już budują IV Rzeszę, ale jeszcze nie posprzątali po trzeciej – mówi w rozmowie z Niezalezna.pl wybitny grafik, który jest też autorem wspaniałych plakatów polskich polityków z okresu II RP.
O czym mówią prace Korkucia?
Prace Korkucia w syntetycznym skrócie przedstawiają wojenną gehennę Polaków, wskazując na jej sprawców, a także na obecnych niemieckich polityków, którzy nie chcą o sprawie rozmawiać. Na ręce ambasadora Niemiec Arndta Freytaga von Loringhovena (którego ojciec Bernd był podczas II wojny światowej majorem Wermachtu i adiutantem generałów Heinza Guderiana i Hansa Krebsa) autor składa pytania dot. m.in. rekompensat za niewolniczą pracę Polaków, zwrotu zrabowanych dzieł sztuki czy w końcu wypłaty reparacji wojennych.
Niemcom nie podoba się, że na plakatach na których widnieje m.in. logo polskiego ministerstwa kultury, zestawiono twarze Angeli Merkel, Franka Waltera Steimeiera, Helmuta Kohla, czy w końcu ambasadora RFN w Polsce z niemieckimi oprawcami – Josephem Goebbelsem czy Hermannem Göringiem.
Dziennik Süddeutsche Zeitung poinformował wczoraj niemiecką opinię publiczną o plakatowej kampanii w Warszawie, zamieszczając tekst pod znamiennym tytułem „Polski rząd prowadzi kampanię przeciwko Niemcom”. Artykuł opatrzono nadtytułem: „Prawicowy populizm”.
Jak donoszą dziennikarze Rzeczpospolitej, „Niemcy wielokrotnie zwracały się do polskich władz o zaprzestanie kampanii, ale bez skutku”. Podobno rozważane jest wezwanie w tej kwestii polskiego ambasadora w Berlinie do ministerstwa spraw zagranicznych, a o sprawie ma być poinformowany także nowy niemiecki kanclerz.
– Jestem przekonany, że jeżeli Niemcy się dowiedzą jak wyglądała w Polsce okupacja, to na pewno będzie reakcja, bo oni nie mają o tym pojęcia. Na tym polega cała ta zabawa, żeby pilnować Polaków, żeby o tym nie mówili. Po to są te media, po to są wydawane pieniądze na tych folksdojczy [volksdeutsch – osoba wpisana na listę osób pochodzenia niemieckiego podczas niemieckiej okupacji – red.] którzy obracają winę za II wojnę światową przeciw Polakom. Chodzi o to, żeby wszystko było „pod butem”, żeby się nikt o niczym nie dowiedział i nie mógł dowiedzieć. Ale jak się ludzie dowiedzą, to reakcja musi być. Ja to gwarantuję – podsumował Wojciech Korkuć.