Istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że „dziennikarze” z ul. Czerskiej żyjący od 30 lat w przekonaniu, iż stanowią elitę Polski, mają prawo do urojeń. To zaszłości ich dziadków, ojców komunistów, nawet zwykłych ubeków, którzy od dziecka wmawiali im, że wszystko co złe minęło, i dzięki nim na świecie zapanuje pokój. Nie wspomnieli nigdy, że chorują na mitomanię okraszoną sfałszowanymi życiorysami, tytułami naukowymi i na lewacką nienawiść do drugiego człowieka i pogardę wobec każdej autonomii.
Nowotwór toczący kolejne pokolenia
Kiedy żyli jeszcze założyciele Wyborczej, to ta udawała subtelną, wyrafinowaną i nawet zdarzały się arcyciekawe artykuły, z którymi przyjemnie się można było skonfrontować. Pole do konfrontacji zniknęło kiedy nowy narybek wciąż przekonany, że wstępuję w progi niezwykłego świata, okazał się być niedouczony, i poważnie zdeformowany Michnikiem, którego mottem jest kłamać, kłamać i cały czas kłamać.
Nie czas tu na rozprawki filozoficzne, bo i szkoda czasu, ale warto wspomnieć, że taki Osowski, Wojtczuk czy Urzykowski zajmujący się Warszawą, są wierni ojcu założycielowi, i działają przeciwko drugiemu człowiekowi. Ich umiłowanie do kłamstwa jest już znane w całej Warszawie. Chwalą okradanie ludzi – czyli sppn – wyzywają ludzi od idiotów, bandytów, milczą na temat niszczenia mienia przez największego plebejusza we współczesnej historii Polski, czyli lempartowej. Ale hitem jednak były urojenia Osowskiego dotyczące drzew, których nikt nie chciał wycinać. Chodzi o ulicę Waszyngtona. Mimo przywoływania tego inteligentnego inaczej „redaktora” do porządku, ten brnął w swoją narrację. Typowe urojenia.
Warto wspomnieć również „redaktura” Wojtczuka, który jako jedyny przybył na żałosny briefing Jana M, który ma problemy z prawem. Po całym tym kabarecie aby stworzyć wrażenie, że na spotkaniu z tym mitomanem były tłumy, dał zdjęcie z innego spotkania. No nie urojenia??
Anarchiści vs urojenia z Czerskiej
Rzeczywiście było tak, że parę lat temu narodowcy zrobili zadymę na skłocie przy ul. Skorupki, tym bardziej że była to odpowiedź na prowokacje faszystowskiej antify w czasie Marszu Niepodległości, o czym „redaktorzy” z Czerskiej pominęli milczeniem.
Oto co pisali”dziennikarze” ze Stołecznej w roku 2018.
„(…) Ich codzienna praca pokazuje, że można działać poza logiką hierarchicznej władzy i neoliberalnej gospodarki. Szóste urodziny obchodzi właśnie skłot Przychodnia działający w opuszczonym budynku przy ul. Skorupki. Na tym samym podwórku od wielu lat mieszkają też anarchiści w Syrenie, najsłynniejszym obecnie pustostanie Warszawy odzyskanym przez mieszkańców. Walka o Przychodnię była trudna, interweniowała tam nawet policja, która próbowała usunąć anarchistów. Władze dzielnicy w końcu jednak dogadały się z nowymi lokatorami byłej przychodni i od tamtej pory są oni niepokojeni wyłącznie przez neofaszystowskie bojówki podczas Marszów Niepodległości.
Co można robić w skłocie? Przede wszystkim mieszkać. Można też wpaść na zajęcia jogi, złożyć sobie rower, nauczyć się alternatywnego oprogramowania komputerowego, posłuchać debaty o niekapitalistycznych ekonomiach, zaliczyć koncert, uszyć sobie torbę albo wziąć udział w warsztatach z wegańskiej kuchni. W skłotach odbywają się premiery spektakli teatralnych wystawiane bez reżysera, warsztaty złotej rączki, pokazy filmów, dyskusje o książkach.
Anarchiści są potrzebni Warszawie jak mało kto (…).

Komentarz
Warszawa jest miastem straconym. Niestety. Możemy próbować walczyć z czerwonym łajnem, które zatruwa mózgi coraz młodszych ludzi, ale z tego miasta już nigdy nic będzie, bo Ci co je tworzyli zostali wyeliminowani przez „inteligentów” „dyskutujących o książkach” na Rakowieckiej. Parę dni temu jakiś analfabeta(tka) napisał tonem nie znoszącym sprzeciwu, że mamy być wdzięczni potworowi lempartowi, za to że jest rynsztokiem…
Co zawdzięczamy nierobom ze skłotów, na które łożą mieszkańcy Warszawy? Brud, syf i ubóstwo – nie tylko fizyczne. Ale nie łudźmy się. Nadal będą utrzymywani przez Trzaskowskiego, bo robią za niego (nomen omen) brudną robotę a Wyborcza, która stała się tytułem dla prawdziwego, autentycznego czerwonego plebsu, będzie coraz głośniej wspierać dewastację miasta. Dlatego tak mocno promuje też psychicznie zaburzonych „aktywistów” miejskich. Ponoć podobieństwa się przyciągają…
Portal Warszawski