Dużo ludzi pyta nas dlaczego tak bardzo dużo czasu poświęcamy Zarządowi Dróg Miejskich, i czy warto walczyć z instytucją, tak faworyzowaną przez ratusz. Nigdy byśmy nie zaczęli „grillować” ZDM-u, gdyby nie widoczne i odczuwalne oznaki niszczenia naszego miasta. Od idiotycznych „policjantów”, nienormalnej ilości słupków po ewidentne formalne nieprawidłowości, i co niewybaczalne, dziwny niewytłumaczalny układ z miejskim „aktywem”. Nie mówiąc o dramatycznym stanie stołecznych dróg. Wszystko to z błogosławieństwem ratusza.
Gdzie jest chodnik??
Kolejnym ważnym aspektem jest przekraczanie kompetencji, dbałość o jedną grupę, czy w końcu partaczenie pracy. Takich projektów realizowanych przez ZDM jest cała masa.
Wpis ten znaleźliśmy na jednej z warszawskich grup.
„Na Bemowie wzdłuż ul. Wrocławskiej powstaje ścieżka rowerowa. I dobrze. Położono nowy chodnik i pięknie wylano asfalt…
Pokazany na zdjęciu efekt tych prac, ma miejsce przy przejściu dla pieszych (jest to droga do przychodni, kościoła, apteki , na bazar itd) Z jednej strony – elegancka ścieżka dla rowerzystów, z drugiej – niby trawniczek. A piesi? No cóż, będą sobie gęsiego skakać przez błotko i przepychać wózki przez krawężniki.
Takich „rozwiązań” na osiedlu jest więcej. Kiedyś, widząc powstawanie podobnego absurdu, interweniowałam w administracji – niestety, nic to nie dało. Przecież ktoś to planuje, wykonuje i odbiera – i nie widzi?”
To typowe. Na ścieżki rowerowe, potykacze czy inne koszmarki pieniądze są, na realne zarządzanie chodnikami, drogami ZDM zawsze się tłumaczy, że nie ma pieniędzy! Czy ta instytucja jest komuś w ogóle potrzebna???