[TYLKO U NAS] Dzieje rodziny Mariana Lalewicza, architekta Warszawy
Marian Lalewicz, zanim przyjechał do Warszawy, zrobił wspaniałą karierę w Petersburgu, w którym studiował na Wydziale Architektury Akademii Sztuk Pięknych. Szkoła ta była zdecydowanie pod wpływem kultury francuskiej, a że wielu przedwojennych architektów warszawskich studiowało w Petersburgu, stąd tak częste w naszym mieście nawiązania do kanonów klasycznych, czy francuskich dachów mansardowych, pod wpływem których była rosyjska szkoła. Kończąc studia z wyróżnieniem w 1901 i dzięki uzyskanemu stypendium kształcił się dodatkowo w Szwecji, Norwegii, Niemczech, Austrii i Włoszech. Do 1917 wykładał historię sztuki i architektury w uczelniach petersburskich, jednocześnie projektując budowle w Moskwie i Petersburgu.
Neoklasycysta
Lalewicz należał do czołowych neoklasycystów w architekturze rosyjskiej Wzniesiony przy prospekcie Newskim Dom Handlowy Mertensa (nr 21) należy do jego najbardziej znanych realizacji w Petersburgu. Lalewicz był także autorem bądź współautorem wielu innych budowli w mieście. Razem z Marianem Peretiatkowiczem zaprojektował na prospekcie Kronwerskim [Кронверкскийпр.]Dom Urzędów Miejskich, będący dzisiaj siedzibą jednego z instytutów Uniwersytetu Technicznego. W 1918 r.osiadł w Warszawie, gdzie był twórcą między innymi Państwowego Banku Rolnego, gmachu warszawskiej Dyrekcji Kolei Państwowych na Pradze i Państwowego Instytutu Geologicznego przy ul. Wiśniowej, wielu wielu innych wspaniałych budynków.
Poniżej piszę o perle z ul Mokotowskiej, która jest jego być może najwybitniejszym dziełem.
Pisarz, kanonik, ksiądz, architekt – wszyscy herbu Jastrzębiec
Rok temu, kiedy umieściliśmy artykuł o Marianie Lalewiczu, okazało się, że jedną z osób która polubiła nasz post, był pan Andrzej Lalewicz, mieszkaniec Warszawy. Wykorzystaliśmy sytuację, bo chcieliśmy się przekonać czy istnieją związki rodzinne pomiędzy panami. Tak, istnieją i dzięki temu dziś czytelnicy Portalu Warszawskiego otrzymują niezwykłą niespodziankę w postaci zapisów rodzinnych ks. Jana Lalewicza, który spisał dzieje rodziny Mariana Lalewicza. (Fragmenty tej książki publikujemy jako pierwsi!) Jak często w tym przypadku bywa, mimo jednego herbu, może istnieć druga linia danego rodu. Poza tym w przypadku ten sam herb mogą nosić inne rodziny ziemiańskie. Na przykład herbem Lubicz tytułuje się ok 30 rodów szlacheckich.
W tym przypadku mowa jest bezsprzecznie o dziejach rodziny naszego wspaniałego architekta. Ale ta rodzina cała ma imponującą historię. Posłuchajmy.
To jedno z niewielu zdjęć Lalewicza
30 grudnia 1925 roku Stolica Apostolska erygowała w Wolnym Mieście Gdańsku diecezję gdańską z siedzibą w Oliwie. Urząd ordynariusza pełnił ks. biskup O’ Rourke do roku 1938, kiedy to pod naciskiem rządu hitlerowskiego biskupem ordynariuszem mianowano Karola Marię Spletta – Niemca.
W naszej dzielnicy, w okresie międzywojennym, przeważał żywioł niemiecki – choć katolicki. Miejscowi księża usiłowali przywrócić Sanktuarium charakter misyjny. Udało się to dopiero ks. Brunonowi Lemke. Ofiarni parafianie 6 lutego 1928 roku przystąpili do budowy drogi pątniczej na wzgórze. Było to dzieło niezwykle pracochłonne – ale droga ta istnieje do dziś i służy rzeszom pielgrzymów, którzy przybywają do Sanktuarium. Otwarcie nowego okresu pielgrzymek odbyło się w niedzielę 19 sierpnia 1928 roku. Stowarzyszenie robotników katolickich w sile tysiąca mężczyzn brało udział we Mszy św. sprawowanej dla czterech tysięcy pielgrzymów. Odpustowe kazanie wygłosił ojciec Mikołaj z Olsztyna. Dnia 6 lipca 1930 roku nastąpiło przeniesienie relikwii św. Wojciecha do naszego kościoła, co bardzo wpłynęło na wzmożenie tradycji pielgrzymkowej. W tym samym roku ks. Lemke wydał niewielką książkę o historii życia, męczeństwie patrona naszej parafii i historii kościoła, wpisującą się w starania tego proboszcza o nadanie Sanktuarium należnego mu znaczenia. Czasy straszliwej II wojny przerwały te usiłowania.
Nowy impuls dla ponownego odtworzenia tysiącletniej tradycji pątniczej nastąpił wraz z objęciem parafii przez ks. Jana Lalewicza w 1949 roku. Był pasjonatem historii Polski i historii Kościoła na naszych ziemiach. Jego dziełem było zainstalowanie za czasów biskupa Edmunda Nowickiego 14 drewnianych krzyży na drodze wiodącej na święte wzgórze – choć ich poświęcenie nastąpiło dopiero dnia 25 kwietnia 1965 roku – przez ks. biskupa sufragana Lecha Kaczmarka. Stało się to bez zezwolenia komunistycznych władz, które za to dzieło i inne równie ważne dla parafii przedsięwzięcia szykanowały ks. Lalewicza. Mimo szykan ks. proboszcz nie ustawał w swojej pracy duszpasterskiej organizując wielkie odpusty, przeprowadzając remonty kościoła, plebanii, kapliczki na wzgórzu,dbając o cmentarz i jego otoczenie, organizując rekolekcje dla wiernych swojej parafii, a także rekolekcje prywatne w domu rekolekcyjnym, zachęcał parafian do współpracy, prowadził lekcje religii w szkołach i przedszkolu. Dając wyraz umiłowaniu swojej parafii i Sanktuarium napisał i wydał w Melbourne spore dzieło: „Święty Wojciech i Gdańskie Sanktuarium w zwierciadle historii. 997 – 1997. Ks. Jan Lalewicz pracował w naszej parafii do roku 1982 – a więc 33 lata!
Dziś ksiądz Lalewicz już nie żyje, ale ta historia jest niezwykła. Skorzystajmy z fragmentów książki ks. Lalewicza, które dostaliśmy od pana Andrzeja Lalewicza.
POWIĘKSZ
Tu też o Lalewiczu
[Dużo zdjęć] Mamy perełki!