Każdy z nas rzucił mięsem, i nie jest to powód do dumy. Wulgaryzacja języka w debacie publicznej stała się faktem. I o dziwo twórcami tego są nawet nie środowiska liberalne, które wydały na świat wybitnych przedstawicieli, ale ruchy stricte marksistowskie, anarchistyczne i autentyczny margines społeczny, który zaistniał tylko dzięki wyłącznie chorej już demokracji, i sieci internetowej.
Gdyby 10 lat temu ktoś rzucił publicznie mięsem, jak czynią to dziś atencjuszki ze strajku kobiet, byłby uznany (i słusznie) za prymitywa i osobę, której należy się publiczna absencja. Czas jednak szybko mija, i doczekaliśmy się młodego pokolenia, które 80% czasu swej wiedzy czerpie nie ze starodruków, lecz z sieci. Sieci obłożonej samymi autorytetami w każdej dziedzinie. Bez możliwości weryfikacji. Stare pokolenie, nawet to dorastające w PRLu, miało potężny oręż w ręku. Ich wiedzę, i stan ducha weryfikowało, w miarę kiedyś wyrafinowane społeczeństwo.
Jeśli jeden z największych tytułów ogólnopolskich na głównej stronie traktuje agresywne, plebejskie w….ać do wyrażania emocji, to znaczy że to zachowanie będzie adoptowane przez kolejne rzesze. Co gorsza, owe rzesze uważają się (naprawdę tak jest) za…elitę.
Staczamy się na dół jako społeczeństwo, a Zachód traktuje nas jak nieokiełzanych dzikusów, i prostaków, bo takiego wylewu nienawiści, fobii nie widział chyba nigdy. I słusznie.
Można lubić albo nie lubić jeżdzącej furgonetki prolife po mieście, ale ogromnie cieszy fakt, że ten świat, ich rzekomej empatii, tolerancji i rozumienia potrzeb drugiego człowieka, jego wizji, nie dotyczy wielu z nas. Takim językiem posługują się osoby młode, silne, zdrowe, które na specjalnych warunkach okupują kamienice w najlepszych warszawskich lokalizacjach.
Nas obowiązują zasady i maniery europejczyków, ich jak widać pochodzą z obcego kulturowego obszaru. I pomyśleć, że kiedyś gazeta aspirująca, dziś staje się reproduktorem marności nad marnościami. Co poraża najbardziej, tym językiem mówią też ich polityczni liderzy.
Niestety, przyszły chore czasy, kiedy rynsztokowy język i rynsztokowe zachowanie staje się normą.