Pięć lat temu Portal Warszawski był inicjatorem akcji, niestety skończonej porażką, do której włączyliśmy wtedy MJN, jeszcze w starym składzie. Mieszkanie na Poznańskiej należało do naszej bardzo dobrej znajomej a piec Mirona, towarzyszył nam niejednokrotnie przy lampce intelektualnego wina.
Firma ICON, która doprowadziła do całkowitego zniszczenia kamienicy i pieca, wytoczyła proces Śpiewakowi, za umieszczenie ich na „mapie prywatyzacji”. Ale nie tylko deweloper ją zniszczył, w to były zaangażowane bardzo ważne osoby!. Janek dziś przypomina tę historię!
Nawet stołecznego konserwatora zmuszono do zmiany decyzji
„Jeśli ta sprawa nie jest przykładem dzikiej reprywatyzacji to nie wiem co nią jest. Wczoraj RPO złożył skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego. Tego miejsca już nie ma. W miejsce pięknego secesyjnego pieca opisanego w poezji Mirona Białoszewskiego jest szyb windy. Radykalne przeobrażenie budynku szokuje. Kamienica była chroniona podwójnym wpisem do rejestru – ten kwartał miasta był jednym z nielicznych całkowicie zachowanych po wojnie. Tak pisałem o tej sprawie kilka lat temu na stronie Miasto Jest Nasze:
Deweloper, który kupił kamienicę, przebudowuje budynek i zmienia jego funkcję z mieszkalnej na hotelowo-biurową. Jedyną przeszkodą, która stała mu na drodze do realizacji swoich celów, byli ówcześni mieszkańcy kamienicy. Inwestor postanowił więc „opróżnić” budynek. Jednych eksmitował, a właścicieli mieszkań zmusił do sprzedaży posiadanych przez nich nieruchomości poprzez podniesienie wysokości funduszu remontowego do 150 zł za metr kwadratowy.
Jednym z elementów projektu przebudowy kamienicy jest dobudowa piętra oraz stworzenie parkingu podziemnego na trzy kondygnacje. Projekt zakłada również montaż wind. Początkowo zaproponowano budowę wind na zewnątrz budynku, jednak nie zostało to zaakceptowane przez Konserwatora Zabytków. Według nowego projektu windy znajdowałyby się w środku kamienicy. Szyb przebiegałby przez zabytkowe, ozdobne nisze znajdujące się na klatce schodowej oraz przez niektóre z mieszkań. Piec Mirona Białoszewskiego znajduje się dokładnie na planowanej trasie windy. Konserwator Zabytków nie zakwestionował ostatecznego projektu – deweloper otrzymał warunki zabudowy, co jest pierwszym krokiem do otrzymania pozwolenia na budowę. Nie pomogły protesty mieszkańców i sąsiadujących z kamienicą wspólnot mieszkaniowych.
Co ciekawe, w 2012 roku konserwator wydał długą i szczegółową ekspertyzę określającą warunki przeprowadzania rewitalizacji kamienicy przy ulicy Poznańskiej 37: „(…) wskazane jest zachowanie jego [przyp. budynku] skali, bryły oraz wystroju architektonicznego w niezmienionej formie. Jakiekolwiek prace związane z adaptacją pomieszczeń do nowych funkcji powinny opierać się na zasadzie minimalnej ingerencji w strukturę budynku”. Najwyraźniej sprawa jednak trafiła pod specjalny nadzór – warunki konserwatorskie z restrykcyjnych stały się bardzo luźne. Deweloper dostał zgodę na wybudowanie trzykondygnacyjnego parkingu podziemnego, podział mieszkań na biura, zburzenie oryginalnych ścian działowych, zniszczenie rozet, wymianę zachowanej stolarki, oraz – co najważniejsze – usunięcie pieca Mirona Białoszewskiego. 29 kwietnia 2014 roku deweloper przedstawił ostateczny projekt zagospodarowania budynku, dwa (sic!) dni później otrzymał pozwolenie konserwatorskie. W treści tego też pozwolenia konserwator kładzie nacisk na maksymalne zachowanie substancji zabytkowych, jednak nie precyzuje, o jakie dokładnie substancje chodzi. Tymczasem w inwentaryzacji architektonicznej w pełni zachowane mieszkanie Mirona Białoszewskiego staje się białą plamą – jako jedyne nie jest zinwentaryzowane. W papierach nie ma pieca, stiuków, rozet, pałacowej posadzki, oryginalnej stolarki okiennej, oryginalnych drzwi…”
Za projekt odpowiedzialny był Mariusz Ścisło ówczesny i obecny prezes SARP-u. Deweloper dostał w końcu pozwolenie takie jakie chciał. Inwestor i tak naruszył bardzo szczodre i wręcz szokujące warunki konserwatorskie. W raporcie z kontrolii konserwator zapisał: „Odstępstwa polegają na zdemontowaniu wszystkich sztukaterii – rozet i faset – z wnętrz, z wyjątkiem jednego, czteropokojowego lokalu na drugim piętrze. Dodatkowo we wnętrzach, gdzie zdemontowane zostały sztukaterie, usunięto także wszystkie odeskowania drewnianych stropów, pozostawiając jedynie drewniane belki stropowe. Zgodnie z projektem fasety wraz z drewnianą podbitką miały pozostać i miały być poddane konserwacji na miejscu. Zniszczeniu uległa część substancji zabytkowej, która przeznaczona była do zachowania. Zdemontowane rozety i zachowane fragmenty zdemontowanych faset konserwowane są w wydzielonym pomieszczeniu w budynku”.
Kontrolę przeprowadzał ówczesny zastępca konserwatora Michał Krasucki. Zamierzał złożyć zawiadomienie do prokuratury na inwestora. Jednak jego szef po powrocie z urlopu zabronił mu tego robić. W ten sposób szef SARP-u, warszawski deweloper i ratusz zniszczyli zabytkowe mieszkanie Mirona Białoszewskiego. Dokonali tego co nie udało się Hitlerowi ani komunistom.
„Została po nim tylko
szara
naga
jama
szara naga jama.”
Jan Śpiewak, PW
a o sprawie można więcej przeczytać tu: https://www.facebook.com/pg/Portal-Warszawski