[Z rodzinnego pamiętnika] 27 września 1944 r. Powstańczy Mokotów poddał się
„To była środa, 27 września 1944 r. Powstańczy Mokotów się poddał. Do niemieckiej niewoli trafiło przeszło 1000 Powstańców. Wśród nich brat mojej babci, Eugeniusz Muszyński (1924-1997).
Powstanie ogorywało, warszawiacy szli do lokalnych punktów zbornych, potem do Pruszkowa. Wielu z nich trafiło potem do obozów
Dramat Powstania dla nich się nie skończył.
Rafał Wlazło, mój kuzyn, odnalazł pamiętnik wujka. Spisywany w trakcie ostatnich dni Powstania, potem w czasie pobytu w obozach Stutthof i Buchenwald. Przez kolejne dni będę publikował jeden wybrany fragment z tego pamiętnika.
„I tak po upadku dzielnicy Mokotów musimy natychmiast opuścić drogą nam sercu Warszawę. Cicho i spokojnie z niemałą dozą goryczy w sercach opuszczamy dotychczasowe miejsca udając się na punkt zborny u zbiegu ulic Dolnej, Chełmskiej i Belwederskiej. Idziemy z myślą o jednym: wrócić tu jak najszybciej i chociaż w gruzach ale nadal mieszkać w Warszawie. Wrócić tu musimy a wrócimy będąc o jedno doświadczenie bogatsi.”
„Ulice przez które brniemy, właściwie nie są to ulice ale usypiska gruzu i cegły. Toteż niemałą trudność sprawia nam przedzieranie się przez góry gruzu i pokręcone żelastwo. Gdzieniegdzie przetnie ulice milcząca barykada. Barykady Warszawy! Czyż spełniły swoje przeznaczenie? Z jakąś energią i zapałem były wznoszone, z jakimż pietyzmem i namaszczeniem budował je lud Warszawy pod ciągłym ustawicznym obstrzałem. I oto dziś są martwe i martwi także leżą na nich obrońcy, powstańcy w szaroniebieskich kombinezonach z białoczerwonymi przepaskami na rękawach. Wzrok nasz błądzi to tu, to tam napotykając wszędzie tylko na trupy i zgliszcza. (…) Niebo zasnute jest ciężką powłoką ołowianego dymu. Gdzieś w oddali odezwie się krótki urywany jazgot karabinu maszynowego. Z trudem posuwamy się po zwałach gruzu. Mieszkańcy Mokotowa ciągną za sobą swój dobytek. Każdy z nich obarczony jest walizami, plecakami i tłumokami. (…) Tu i ówdzie widać jak niektórzy ciągną ze sobą kozy i psy. Nie słychać skarg ni złorzeczeń, twarze są dziwnie spokojne, jakby zalęknione, ale każdym targa niepokój, ból i rozpacz. (…) Przecinamy Piaseczyńską i po przejściu około 200 metrów zachodzimy na punkt zborny.„
Ta strona wykorzystuje pliki cookie. Używamy informacji zapisanych za pomocą plików cookies w celu zapewnienia maksymalnej wygody w korzystaniu z naszego serwisu. Mogą też korzystać z nich współpracujące z nami firmy badawcze oraz reklamowe. Jeżeli wyrażasz zgodę na zapisywanie informacji zawartej w cookies kliknij na „akceptuję". Jeśli nie wyrażasz zgody, ustawienia dotyczące plików cookies możesz zmienić w swojej przeglądarce. kliknij po więcej informacji Polityka prywatności
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may affect your browsing experience.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.