Sytuacja miała miejsce na linii 116 parę dni temu. Co o niej sądzicie?
„Ten oto starszy Pan z wiekiem zyskał tylko arogancję. Pan wyszedł na rower pojeździć autobusem. Wsiadła Pani z wózkiem.
Wyszedłem w celu oceny sytuacji. Poprosiłem Pana o opuszczenie pojazdu.
Straszy człowiek od razu z podniesionym tonem mówi, że jest przecież miejsce po drugiej stronie.
Ok. Doszliśmy do konsensusu, że Pani stanie tam. Pan zaczął dyskutować, że po co ja jeżdżę, i że od razu wysiadam i wypraszam . Odpowiedziałem, że zgodnie z przepisami to w ogóle być tu roweru nie powinno.
Człowiek z rowerem z tekstem, że On tu ma i wskazał na koszyk na bagażniku roweru. Nie wiem co ma. Może miał wypowiedzenie z pracy dla mnie.
Zapytałem po co dalej dyskutuje, i że za chwilkę nigdzie nie pojedziemy. Uspokoił się. Ruszyliśmy. Na pętli ponownie poprosiłem o opuszczenie pojazdu. Wsiadła Pani z wózkiem i zbliżała się kolejna.
Celowo robił to opornie.
Wysiadł i na zdjęciu widzimy jak spisuje mój numer służbowy, który sam dodatkowo podałem.
Czekamy na efekty.
Ja na prawdę byłem spokojny. Muszę taki być. Jestem na tapecie. Jednak pasażer może więcej… Szkoda, że nie ma nasłuchu. Słowo przeciw słowu, czy jak to tam.”
wpis z blogu Kierowca Autobusu MZA