„Post do rowerzystów : chciałam pozdrowić dzisiejszych, wieczorowych „rowerzystów”, którzy o mało nie rozjechali mi psa (wzdłuż Powstańców Śląskich). Pies jest stary i duży i powoli chodzi. Na jego nieszczęście stanął pupą na scieżce rowerowej.
Para nawet nie drgnęła i nawet nie zwolniła. Na mój okrzyk – może byście zwolnili, usłyszałam – to jest ścieżka rowerowa!. Szanowni sportowcy z Bożej łaski, rozumiem, że jak będę jechała samochodem i ktoś mi wkroczy na jezdnię na czerwonym, albo będzie przechodziła staruszka, która nie wyrobiła się na zielonym – to ją rozjadę tak? I mam krzyczeć – to ulica tak??? Dodam tylko, że ścieżkę mam pod samym blokiem i aby dojść do chodnika, muszę przejśc przez nią ;-( Powiem tak – wiele sytuacji wymaga nie przepisów, tylko zwykłej kultury. Odnosi się to do użytkowników samochodów jak i rowerzystów. Cham zawsze zostanie chamem, i tyle w temacie!!!”