Zatrzymać paraliż miasta!

   Publikujemy w całości tekst Pawła Budrewicza, prezesa nowego Stowarzyszenia Lubię Miasto
Jeśli komukolwiek wydaje się, że Warszawa jest zakorkowana, to tylko mu się wydaje. Już niedługo obecny stan będziemy wspominać jako luksus wolnej przestrzeni. Czeka nas gigantyczny paraliż. A wszystko dzięki grupce kilkunastu tzw. „aktywistów miejskich”.
Zanim opowiem, jak to możliwe, najpierw krótkie przypomnienie, kim są owi „aktywiści”. Znacząca ich liczba to zadufani w sobie naprawiacze świata spod znaku sierpa i młota (z naciskiem na młot), z reguły bezrobotni i bezdzietni, utrzymywani z naszych podatków i
mający monopol na prawdę objawioną. Jakaś ich część ma cokolwiek nietypowe hobby polegające na smarowaniu samochodów odchodami(!), co może świadczyć o problemach emocjonalnych powstałych we wczesnorozwojowej fazie dorastania (tzw. faza analna w
wieku 3-4 lat). Młodzież nazywa takich „przegrywami”, co zgrabnie oddaje istotę rzeczy.Normalnemu człowiekowi, który na co dzień zajęty jest pracą, rodziną, nauką, hobby itd., trudno uwierzyć, że takie dziwolągi istnieją, ale przy odrobinie fantazji można to tolerować w ramach bioróżnorodności. Jednak prawda, że tego rodzaju indywidua decydują o losach dwumilionowego miasta, może być w istocie niełatwa do zrozumienia, nie mówiąc o jej akceptacji.

A jednak! Jako że za całą politykę drogową Warszawy odpowiadają de facto tylko dwie instytucje, wystarczy mieć wpływ na jedną z nich, a najlepiej na obie.

Co to za instytucje?

Zarząd Dróg Miejskich i Branżowa Komisja Dialogu Społecznego ds. Transportu. Już sama nazwa tego drugiego ciała wzbudza zrozumiałe obawy. I niestety, są to obawy zasadne. Skład komisji w przeważającej mierze stanowią organizacje „aktywistyczne”, a więc – jak łatwo się domyślić – rekomendacje i pomysły komisji to przede wszystkim zwężanie ulic, rozbudowa ścieżek rowerowych (z reguły kosztem jezdni i chodników), usuwanie miejsc do parkowania, a także – likwidacja zatok autobusowych!

Zwłaszcza to ostatnie zwraca uwagę. Prosta zdroworozsądkowa logika podpowiada, że zatoki autobusowe usprawniają ruch, tym bardziej że autobus ma pierwszeństwo jazdy przy wyjeżdżaniu z zatoki. Tymczasem według aktywistów to właśnie likwidacja zatok usprawnia ruch. Aktywiści mają nawet hasło promujące tę chorą koncepcję: „zatoki? to się leczy”. Niewątpliwie komuś przydałby się lekarz. Psychiatra.

Aby zrozumieć źródło problemu, wystarczy odwołać się do tego, że jeden z członków komisji znany jest ponoć ze stwierdzenia, że „kierowca, który zmienia bieg, nie ma nogi, żeby zahamować”. I ten facet współdecyduje o polityce drogowej Warszawy!

Specjalnością ZDM są nie tylko wszechobecne słupki, ale przede wszystkim konsultacje społeczne. I co w tym złego? To, że pod konsultacje poddaje się wyłącznie projekty polegające na zwężaniu ulic, rozbudowie ścieżek rowerowych, likwidacji miejsc
parkingowych i zatok… Brzmi znajomo? No właśnie.

Najprostszy przykład to projekt przebudowy ulicy Jana Kazimierza na Odolanach. Koncepcja zawiera wszystkie wymienione pomysły. Dyskusja – w ramach tzw. „konsultacji społecznych” – będzie siłą rzeczy toczyć się wyłącznie w takim zakresie, jakie drzewa zasadzimy, czy ścieżka rowerowa będzie po obu stronach drogi i ile słitaśnych wizualizacji zrobić. Podobnie było z chorą wizją zwężenia Górczewskiej – koncepcje były dwie: zawęzić bardzo czy tylko trochę.

Gdyby komuś przyszło do głowy wziąć udział w konsultacjach w nadziei, że zgłosi własne pomysły i że ktoś je uwzględni, to już studzę entuzjazm. Po pierwsze, kluczowe zdarzenia odbywają się z reguły w ciągu dnia pracy. Po drugie – to i tak bez znaczenia. Brałem udział w konsultacjach w sprawie zmian w obszarze ulicy Szwedzkiej i wiem, że zgłaszane były różne pomysły. Żadna z alternatywnych koncepcji nie została uwzględniona. Pewnie dlatego że na niektórych spotkaniach zjawili się „sami znajomi”, jak to mawia pewien aktywista. Tak jak napisałem na początku – politykę drogową Warszawy kształtuje kilkanaście osób. To od ich widzimisię zależy, czy Warszawa będzie nowoczesnym miastem, czy skansenem przypominającym wioskę Amiszów.

Ale skąd alarm o paraliżu Warszawy? Proszę odpowiedzieć sobie samemu – co by było, gdyby zwęzić choćby o jeden pas Aleje Jerozolimskie, ulicę Marszałkowską, Jana Pawła II, Niepodległości, Sobieskiego, Grójecką, Targową? Kompletny paraliż. Obszary już obecnie nieprzejezdne w godzinach szczytu po tej zmianie stracą jakąkolwiek przepustowość. Ruch w zasadzie zatrzyma się całkowicie. Chyba nikt na to nie pozwoli? A owszem. To już są zresztą gotowe projekty! Tylko czekają na zielone światło.

Co można zrobić?

Zorganizować się. Media, na razie społecznościowe, już wrzą od głosów oburzenia zwykłych normalnych ludzi, którym pomysły aktywistów i ZDM utrudniają, a czasem uniemożliwiają dotarcie do pracy, do szkoły, sklepu itd. Chore wizje lansowane przez wspomniane instytucje szkodzą wszystkim – pieszym, kierowcom, użytkownikom komunikacji miejskiej. A
nawet rowerzystom!

Promowanie ryzykownych rozwiązań i pobłażanie zachowaniom tej bardzo wąskiej grupy (ok. 2-3% ruchu) przyniesie opłakane skutki. Spodziewajmy się w tym roku większej ilości doniesień o wypadkach z udziałem rowerzystów. Wiele osób, które z trudem radzą sobie w
ruchu drogowym, wsiądzie na rower z przekonaniem o własnej nieśmiertelności, a potem obudzi się z przykrą refleksją, że kask rowerowy jednak nie chroni w zderzeniu z autobusem. Obudzi się, o ile przeżyje.

Dlatego konieczna jest organizacja ludzi, którzy chcą po prostu w Warszawie normalnie mieszkać, a nie zmagać się z udziwnieniami organizacji ruchu. Jeśli sami nie zawalczymy o Warszawę, za kilka lat miasto stanie się zlepkiem zamkniętych enklaw mieszkalnych
połączonych wąskimi dróżkami z centrum. I to nie jest wyolbrzymiona projekcja obaw – to są plany aktywistów. Z którymi zresztą aktywiści wcale się nie kryją.

Stanowimy większość. Miasto jest dla nas – normalnych ludzi, którzy oczekują sprawnej komunikacji, a nie chorej ideologii. Najwyższa pora sięgnąć po swoje.

Paweł Budrewicz

Wspieraj niezależne warszawskie media.

Dzięki Tobie możemy pełnić naszą misję

Konto do wpłat: 61102049000000890231388541

w tytule wpłat: Darowizna

Przeczytaj również

Logotyp Portal Warszawski
Kontakt

Ostatnie atykuły