Budżet Partycypacyjny jest pełną patologii instytucją
„W dzisiejszym poście chcielibyśmy poruszyć temat instytucji, jaką jest Budżet partycypacyjny w Warszawie. Definicja budżetu partycypacyjnego, według Wikipedii jest następująca:
„Budżet partycypacyjny – demokratyczny proces dyskusji i podejmowania decyzji, w którym każda mieszkanka i każdy mieszkaniec gminy decyduje o tym, w jaki sposób wydawać część budżetu gminnego lub też publicznego.”
W Warszawie niestety jest tak, że Budżet Partycypacyjny jest pełną patologii instytucją, wykorzystywaną przez grupę interesu, zwaną aktywistami miejskimi do rozgrywania mieszkańców poza ich plecami.
Okazuje się, że regulamin BP skonstruowany jest w sposób, który nie daje możliwości tzw. głosowania negatywnego. Czyli – mieszkańcy Warszawy nie mają żadnej możliwości powstrzymania niekorzystnych dla nich zmian w ich otoczeniu, forsowanych przez różnorakie grupy. Najczęściej forsowane przez aktywistów w poszczególnych dzielnicach zmiany dotyczą zmian geometrii jezdni, bądź też likwidacji miejsc parkingowych. Wszystko to pod płaszczykiem „modernizacji” lub „zwiększenia bezpieczeństwa”.
Kuriozalny jest także fakt, iż BP pozwala na wprowadzanie zmian w obrębie danej ulicy także projektodawcom-osobom, które nie mieszkają w danej dzielnicy, a ową ulicę widzą … na Google Map …
Mimo tego, iż mieszkańcy w przeprowadzonych ostatnio konsultacjach społecznych masowo domagali się wprowadzenia głosowania na „NIE” – wydaje się, że Rada Warszawy nie wprowadzi tej zmiany do nowego regulaminu.
Urzędnicy z rozbrajającą szczerością mówią, iż w tej konfrontacji mieszkańcy nie mają żadnych szans położenia tamy zalewowi idiotycznych projektów. Nawet, jeśli gremialnie wypowiedzą się „przeciw”, podpisując petycję.
Przykładem tego jest sytuacja na ul. Gorlickiej, gdzie przeciw wprowadzanemu kontraruchowi rowerowemu mieszkańcy wypowiedzieli się w petycji, która następnie trafiła do Zarząd Dróg Miejskich Warszawa. z żądaniem zatrzymania wprowadzanych zmian. Odpowiedź z ZDM była odmowna, przy czym powołano się na dokument-wytrych o nazwie „Strategia Zrównoważonego Rozwoju Systemu Transportowego Warszawy do 2015 roku i na lata kolejne, w tym Zrównoważony Plan Rozwoju Transportu Publicznego Warszawy”.
Jak widzimy, Budżet Partycypacyjny nie ma służyć mieszkańcom, lecz przede wszystkim – urzędnikom i aktywistom miejskim. Szary mieszkaniec Warszawy ma bardzo ograniczony wpływ na to, co będzie się działo w jego otoczeniu.
Czy to ma cokolwiek wspólnego z demokracją – oceńcie Państwo sami …