Szok, niedowierzanie, defetyzm, szydera, porównania do epoki Engela czy Janasa, leniwe cioty, mistrzowie reklam – to wszystko spadło na zawodników w wyniku przegranego meczu otwarcia. Czy Selekcjoner Nawałka weźmie to na klatę? Powinien!!!
Mecz kuriozum – w pierwszej połowie powiedziałbym, że najbardziej atrakcyjny z tych najmniej ładnych – mecz taktyczny. Nasi – w zadziwiającym ustawieniu dawali radę – skupieni, uważni – bez okazji, ale nie mogło być inaczej. Tłumaczę: ta kadra nigdy nie grała jednym defensywnym pomocnikiem – zawsze do Krychowiaka był Mączyński, Linetty lub Góralski – ten ostatni w meczach testowych w marcu, przestawiał nigeryjskich dryblasów aż miło. Dlaczego nie zagęszczono tej strefy, w której senegalski hulał wiatr? Dlaczego w linii z Krychowiakiem wystawiono Zielińskiego, którego miejsce jest na 3/4 – w ofensywnej części pomocv, skąd może puszczać szybkie piłki do Grosika i Kuby albo szybkie piłki do Lewego. Cofnięcie go 30 metrów w głąb pola , daje rywalowi – zwłaszcza tak pięknie wybieganemu – możliwość reakcji. A reagują chłopcy, którzy mierzą po 190 cm, ważą 90kg, są silni i wydolni jak pięściarz półciężkiej i biegają na 100metrów poniżej 11 sekund – to dedykuje #JanuszomFutbolu, którzy uważali, że rywale są słabi a naszym nie chciało się biegać. Polecam wyobraźnie, empatię lub milczenie – zwłaszcza wobec braku doświadczeń organoleptycznych z tego rodzaju przeciwnikiem. ?
Rywal pięknie biegał, ale nie było oblężenia, ostrzału polskiej bramki – i to mnie frustruje najbardziej. Fala odium wylała się na kadrę niemal przypadkiem – takim samym jak gol samobójczy (może się zdarzyć – to nie ujma, to niefart) czy drugie trafienie, kiedy Niang wyskoczył do piłki zza linii autowej, gdzie zszedł w wyniku urazu. Krychowiak nie widział zagrożenia, podał nonszalancko ( to głównie charakteryzowało jego grę – czyżby wmówił Nawąłce, że on zna tych gości z gry w Rennes lub Anglii?) , Bednarek czekał na sygnał sędziego bo Senegalczyk wyskoczył z autu (to nieregualrny oportunizm) a Szczęsny widział co się święci, ale w ostatniej chwili cofnął nogę, bo miał z tyłu głowy, że byłby to trzeci raz z rzędu, kiedy na wielkim turnieju osłabia drużynę. Panie Wojtku – trzeba było kopać rywala z klatkę piersiową. Nie miałbym pretensji!!!
Ten gol zabił pewność siebie i przesunął nas w czasie o 12 lat w tył – do czasu futbolu, którego się wstydziliśmy. Dzisiaj wstydzić powinien się Adam Nawałka i Arkadiusz Milik, bo w prawdziwej kadrze jej interes jest na pierwszym planie, a indywidualne ambicje schodzą na dalszy plan. Dzisiejsze ustawienie było premierowe i niemądre. Pozbawiło nas atutów Zielińskiego w ofensywie – szybkiej piłki z Grosickim lub klepki z Lewym. Klockowaty Milik był niewidoczny, oby trener zauważył błędy i potrafił odbudować morale, które dzisiaj na pewno dostało potężnego kopa – nie do końca zawinionego przez zawodników, którym nie miało prawa się udać w tych okolicznościach. Piszczek kontrolował Mane, pięknie współpracował z Kubą, były przebłyski dobrej współpracy między Rybusem a Grosickim, ale nie było finalizacji bo metronomem tej strefy jest (zwyczajowo) Piotr Zieliński, którego bez sensu cofnięto a la Pirlo – tak jak zrobił z Modriciem trener Chorwatów. Czy Nawałka stracił autorską koncepcję? Co go podkusio? I to w najważniejszym, pierwszym meczu mistrzostw?!
Hubert Borucki, Polskagola.pl
więcej tu; http://polskagola.pl/panie-selekcjonerze-pobudka-co-jest-grane/