Zarząd Dróg Miejskich – gra pozorów, czy rzeczywista walka o bezpieczeństwo na drogach i chodnikach w Warszawie ?
Ostatnimi czasy Zarząd Dróg Miejskich bardzo lobbuje na rzecz zwiększenia bezpieczeństwa w Warszawie. Co chwila jesteśmy bombardowani wideoklipami „10 metrów”, w których pokazuje się, że źli kierowcy parkują za blisko przejść dla pieszych i jest to proceder bardzo szkodliwy dla bezpieczeństwa pieszych. Całą tę akcję pewnie uważalibyśmy za chwalebną, gdyby nie to, że … okazuje się, że hasło „bezpieczeństwo” Pan Dyrektor Puchalski interpretuje w zależności od tego, z jaką grupą społeczną ma do czynienia.
Okazuje się bowiem, że jeśli poprawa bezpieczeństwa ma dotyczyć zdyscyplinowania niesfornych rowerzystów, korzystających z rowerów Veturilo (którzy stali się ostatnio zmorą warszawskich dróg i chodników) – wówczas sprawie szybko ukręca się łeb. Przykładem takiego załatwiania sprawy jest potraktowanie przez Pana Dyrektora interpelacji reprezentującego dzielnicę Wola radnego, Pana Kamila Giemzy. W swojej interpelacji Pan Giemza domaga się od dyrektora Puchalskiego przeprowadzenia zmian, które w sposób znaczący wpłynęłyby na bezpieczeństwo pieszych w obrębie chodników – zapewnienia możliwości identyfikacji popełniającego wykroczenie użytkownika roweru miejskiego poprzez instalację z tyłu roweru dodatkowej tabliczki z jego numerem identyfikacyjnym.
O dziwo, tak bardzo wyczulony w innym przypadku na kwestie bezpieczeństwa Pan Dyrektor Puchalski w tym momencie okazuje kompletną niemoc i niechęć. NIE DA SIĘ, i tu następuje cała lista powodów, a najważniejszym z nich jest to, że „sprawa wymaga zmiany umowy”. Tak, Drodzy Czytelnicy – zmiana umowy to kwestia dla Zarządu Dróg Miejskich niestety nie do przeskoczenia. Ponadto, wymaga to „zmiany konstrukcji roweru”, do czego najwyraźniej trzeba wzywać projektantów promów kosmicznych oraz inżynierów specjalizujących się w zagadnieniach aerodynamiki i wytrzymałości materiałów. Dokręcenie do bagażnika roweru dwoma wkrętami prostej tabliczki – to czynność przekraczająca możliwości nawet inżynierów NASA.
Następnie Pan Puchalski argumentuje, iż rower ma wystarczającą identyfikację, gdyż posiada numer na boku ramy oraz numer na górze bagażnika. Jak pokazuje kolejna fotografia – rower nie jest łatwy do identyfikacji nawet z bezpośredniej bliskości, a co dopiero wtedy, gdy zostaniemy potrąceni i widzimy wyłącznie tył roweru. Kamera nie utrwali identyfikatora roweru w tych warunkach.
Panie Dyrektorze Puchalski – w przeciwieństwie do Pana, wobec lawinowo rosnącej w ostatnim czasie liczby wykroczeń oraz potrąceń pieszych, popełnianych przez użytkowników rowerów miejskich – my uważamy, że proponowana zmiana jak najbardziej ma uzasadnienie, gdyż umożliwi identyfikację i ukaranie sprawcy, co przełoży się także na znaczny wzrost bezpieczeństwa pieszych na chodnikach i przejściach. Chyba, że chodzi właśnie o to, aby nie było to możliwe ?
Parafrazując więc słowa ulubionego klipu – Panie Dyrektorze, a Pan jaką dziś ma wymówkę ?