„Drodzy Państwo, o tym że środowiska ruchów miejskich i „prorowerowych” (to w rzeczywistości jedne i te same osoby) są słynne ze swojej niewyobrażalnej wręcz roszczeniowości, czepliwości, skłonności do generowania konfliktów międzyludzkich a czasem wręcz zwyczajnego chamstwa – wiadomo nie od dziś. Toksyczni, wiecznie naburmuszeni i niezadowoleni ludzie których w normalnych warunkach omija się z daleka. Niestety są ludzi i instytucje które muszą się z tymi okropnymi ludźmi użerać na co dzień.
Chyba jednym z najbardziej narażonych na wieczne obrzucanie kałem w internecie jestPełnomocnik Prezydenta m.st. Warszawy ds. komunikacji rowerowej którzy przecież wywodzi się z ich środowiska. Oto niedawno Pełnomocnik pochwalił się informacją o zakończeniu prac nad DDR przy ul. Żwirki i Wigury. To była i jest bardzo potrzebna inwestycja, wystarczy rzut oka na rowerową mapę Warszawy żeby zauważyć „dziurę infrastrukturalną” w ten części miasta , 7km nowej infrastruktury połączy praktycznie centrum miasta z Mordorem i będzie stanowiło wygodną drogę dla ludzi chcących dojechać do tego – przeklętego swoją drogą zagłębia biurowego – na dwóch kółkach. W dodatku prace zorganizowano tak aby nie odbierać pozostałym mieszkańcom potencjału komunikacyjnego ulic Żwirki i Wigury. Układ WIN-WIN ? A gdzie tam!
Wiecznie niezadowoleni „aktywiści” zamiast cieszyć się z nowej infrastruktury na którą zrzucili się wszyscy Warszawiacy w swoich podatkach „podziękowali” Pełnomocnikowi w jedyny znany sobie sposób – obrzucając go g…. w internecie. Tym razem poszło głównie o „żwirek” na odcinku tej nowej trasy którym został wysypany ale nie dlatego że komuś się tak chciało tylko dlatego że obok rosną okazałe drzewa (pomniki przyrody!) i wylanie asfaltu na DDR sprawiłoby uszkodzenia ich systemów korzeniowych. Bardzo ten żwirek zabolał rowerowych fanatyków , tak bardzo że przysłonił zupełnie radość z oddania kolejnej inwestycji rowerowej w stolicy. A o co im chodzi w ogóle? No żwirek dyskryminuje. Jest opresyjny. Turdefransy na rowerkach cienkooponowych dopompowanych do miliarda atmosfer nie mogą na nich jeździć bo im oponki postrzelają. Nieważne że obok rosną przepiękne drzewa których w mieście nigdy za mało – ważne że turdefrans poczuł się dyskryminowany. Jego oponka jest ważniejsza niż pomnik przyrody. W dodatku reszta stwierdziła że „żwirek” zniechęca do jazdy. Twardziele, namawiający do przesiadki na dwa kółka nawet w zimowe mrozy stwierdzili że parę metrów przejechania po żwirku ich pokonuje i jest ponad ich siły. A wszystko to oczywiście okraszone pseudo-ironią z jakiej są znani i jaka właściwie wyklucza jakąkolwiek dyskusję czy polemikę z tymi toksycznymi ludźmi.
PS. Żwirek to tylko jeden z powodów obrzucenia fekaliami, oczywiście turdefransy nie byliby sobą gdyby nie przyczepili się do zbyt krótkiego zielonego światła dla nich (o 0,5 sekundy – powinno być 90 sekund dla turdefransów i 2 sekundy dla setek aut), oraz tego że przy okazji nie w wytyczono buspasów na dwu pasmowej jezdni 🙂 Czyli nie tyle ważna jest rozbudowa infrastruktury rowerowe co „dopieprzenie” blachosmrodom. Obrzydliwość, współczujemy Pełnomocnikowi takich „podopiecznych”.